Oto historia panujących rodów czyli historia ich ulubionych ras. Pałacowe psy nie tylko bawiły swoich panów, ale odzwierciedlały ich wysoki status, luksus, bogactwo i potęgę. Królewskie pupile prowadziły własne dworskie życie, mając do dyspozycji osobne komnaty, a nawet specjalne karmiarnie.
Psy od najdawniejszych czasów stanowią ważną część życia królewskich rodzin. Strzegą swoich panów, biorą udział w polowaniach, uczestniczą w ceremoniach, pocieszają i bawią. Władcy chętnie otaczają się wiernymi czworonogami, a śledząc historię królewskich rodów łatwo zauważyć, że konkretne dynastie mają swoje ulubione rasy.
Starożytny Egipt cenił psy niezwykle wysoko, a zwłaszcza rasę saluki. Pojawia się ona na obrazach, przedstawiających polującego Tutanchamona. To jedna z najstarszych żyjących ras psów. Saluki można znaleźć na rzeźbach grobowców sumeryjskich już z 7 000 r. pne. „Królewskie psy Egiptu” były bardzo cenione przez starożytnych egipskich członków rodziny królewskiej za subtelność, wdzięk, piękno, wytrzymałość i szybkość. Niektóre zostały nawet zmumifikowane z ich panami, co wskazuje na niezwykle silne więzi łączące władców z ich ulubieńcami.
W Chinach za „świętego zwierzaka pałacu” uważany był charakterystyczny mały shih tzu. Legenda głosiła, że rasa ta została wyhodowana przez tybetańskich mnichów i podarowana cesarzom Chin. Była bardzo ceniona ze względu na lwie rysy (dopatrywano się wizerunku Buddy na grzbiecie lwa) i „zarezerwowana” tylko dla cesarskiego dworu. Podczas dynastii Ming i Mandżu każdemu niefortunnemu posiadaczowi shih tzu spoza pałacu groziła śmierć. W pałacach te imperialne psy pełniły niecodzienną rolę: ocieplaczy do łóżka. Świat usłyszał o rasie pod koniec XIX wieku, kiedy to Dalajlama zaprezentował cesarzową Tzu Hsi z parą wyjątkowych shih tzu. Potomstwo ulubieńców cesarzowej zostało podarowane holenderskiej i angielskiej szlachcie.
W Europie francuskim królewskim dworem rządziły mopsy, spaniele i maltańskie pudle. Gromady rozpieszczonych psiaków cieszyły się nieposkromioną wolnością i nie były poddawane żadnym tresurom. Posiadały za to swoje własne apartamenty w Wersalu, roztaczając wkoło niezbyt przyjemne wonie. Szczególną miłością Francuzi pokochali pochodzącego z Niemiec pudla. Ludwik XIV – „Król Słońce” miał swojego ulubieńca o imieniu Filou. Jego ukochane „psy sportowe”: Bonne, Nonne i Ponne doczekały się własnych autoportretów. Pupile miały nawet własną karmiarnię, znaną jako Cabinets des Chiens, gdzie król karmił je osobiście specjalnie przygotowanymi królewskimi ciastkami. Z kolei królowa Maria Antonina i cesarz Napoleon Bonaparte byli właścicielami mopsów – starożytnej rasy wywodzącej się z Chin.
We Włoszech wiele dynastii gustowało w rasie bichon frise, która została odkryta w 1 300 roku na Teneryfie przez włoskich marynarzy. Te puszyste czworonogi z miejsca podbiły serca włoskiej rodziny królewskiej, a później zyskały popularność także na francuskich dworach. Król Henryk III do tego stopnia przywiązał się do swojego pupila, że nosił go stale przy sobie w specjalnym koszu. Słabość do tych uroczych małych psiaków przeniosła się również za granicę – do pałaców hiszpańskiej rodziny królewskiej. Bichon frise są bohaterami obrazów Goi, XVIII-wiecznego artysty dworskiego.
Sercami brytyjskich władców na przestrzeni wieków zawładnęło kilka psich ras. Henryk VIII i obie jego córki uwielbiali pochodzące z Dalekiego Wschodu spaniele zabawkowe King Charles. Jednak swoją nazwę czworonogi zawdzięczają Karolowi II, którego nie odstępowały na krok. Królowi zarzucano nawet, że bardziej interesują go ukochane psy, niż królestwo. Spaniele pełniły rolę ogrzewaczy do stóp w zimnych średniowiecznych zamkach albo „magnesów” na pchły w królewskich łożach. Zyskały miano „psów pocieszających”. Ich popularność przetrwała wieki. Pierwszym psem królowej Wiktorii był spaniel King Charles o imieniu Dash. Psy tej rasy posiadała królowa matka i księżniczka Małgorzata. Z kolei król Jerzy VI, ojciec królowej Elżbiety II gustował w dużych psach myśliwskich, a szczególnie upodobał sobie rasę Labrador Retrievery. Hodował je w posiadłościach królewskich w Sandringham i Balmoral na początku XX wieku. Labradory do dziś pozostały częścią królewskiej rodziny.
Obecnie z brytyjskim dworem najbardziej kojarzy się ukochana rasa królowej Elżbiety II – słynny walijski corgi o krótkich nogach. W 1933 roku Król Jerzy VI kupił dla swoich córek psa o imieniu Dookie i tak rasa ta szturmem podbiła arystokratyczne serca. Do dziś corgi stale rezydują w Pałacu Buckingham. Królowa Elżbieta II podczas swoich długich rządów posiadała ponad 30 psów tej rasy – większość z nich to potomkowie Susan, jej pierwszej suczki. W latach 80. królowej dotrzymywało towarzystwa jednocześnie 13 psów corgi, które księżna Diana nazyw „ruchomym dywanem”. W 2017 r. Jej Wysokość posiadała dwa corgi o imionach: Holly i Willow, a także dwa dorgi, zwane Candy i Vulcan. Pupile miały własne kwatery w pałacu, zwane Salą Corgi, gdzie spały na podwyższonych wiklinowych łóżkach. Królewskie psiaki cieszyły się wykwintnym menu, o które dbał pałacowy szef kuchni. Na posiłki składały się filety ze steków i królika oraz ekologiczny kurczak z ryżem. Codziennie po obiedzie Elżbieta II miała w zwyczaju spacerować po terenie Pałacu Buckingham ze swoimi ulubieńcami. W 2020 roku odszedł ostatni z czworonożnych przyjaciół. Wierni towarzysze królowej zostali pochowani na wzgórzu przy zamku Windsor. Każdy pies otrzymał własny nagrobek z imieniem, datą śmierci i indywidualnym podpisem. Jednak na początku 2021 królowa Elżbieta II ponownie stała się posiadaczką tej rasy, gdy książę Andrzej podarował jej dwa szczeniaki. Zostały nazwane: Fergus i Muick.
Życie czworonożnych pupili na królewskich dworach z pewnością nie było „pieskim życiem”. Zwierzaki były uwielbiane i rozpieszczane przez swoich panów. Towarzyszyły im w codziennym życiu, oferując pocieszenie i rozrywkę. Brały udział w uroczystościach i polowaniach. Posiadały własne komnaty, a pałacowy szef kuchni przygotowywał im wyrafinowane smakołyki.
Comments